Karpiowanie – życie i nieuleczalna choroba. Są ludzie którzy dla karpia zrobią wszystko.

karp

Są w Polsce ludzie, którzy dla karpia są w stanie zrobić wszystko. – To choroba, nieuleczalna choroba – mówi Wojciech Warmuz, karpiarz i właściciel firmy Warmuz Baits. Frajda, radość, satysfakcja, ale też godziny, dni, a nawet tygodnie bez ani jednego brania. Witajcie w świecie karpiarzy. Ludzi, dla których wigilijny symbol stał się stylem życia.

Dlaczego karp? Odpowiedź jest bardzo prosta.


To waleczna, silna i powszechna ryba. Występuje w większości słodkowodnych zbiorników. Stojących i płynących. Nie trzeba pokonywać setek kilometrów, żeby ją złowić. Największe okazy mogą pływać w wodzie, która znajduje się niedaleko naszego domu.

Pierwszy karp powyżej dziesięciu kilogramów daje niesamowitą motywację. Chce się łowić więcej, więcej i więcej. Jak przekroczymy dziesięć kilo, to chcemy przekroczyć piętnaście. Jak przekroczymy piętnaście, to chcemy złowić karpia powyżej dwudziestu kilogramów.
Okazy napędzają nasze działania i sprawiają, że inwestujemy coraz więcej czasu i pieniędzy – mówi Wojciech Warmuz, jeden z najbardziej znanych karpiarzy w Polsce.

Jego kanał na YouTube, na którym zamieszcza relacje ze swoich karpiowych wypraw, bije rekordy popularności. Coraz więcej wędkarzy chce łowić karpie i tylko karpie. Pozostałe gatunki odchodzą w zapomnienie. – To choroba. W większości przypadków nieuleczalna.
Adrenaliny związanej z holem dużego karpia nie da się opisać. Frajda, radość, satysfakcja – to pierwsze słowa, które przychodzą mi do głowy – zaznacza Warmuz.

Szaleństwo i zawrót głowy.


Jak zacząć? Ile wydać? Pytań jest wiele. Karpiowanie namieszało w głowach wędkarzy. Profesjonalne łowienie karpi, które narodziło się w Wielkiej Brytanii, wdarło się do naszego kraju z przytupem. Półki sklepów wędkarskich wręcz uginają się od specjalistycznego sprzętu. Wędki, kołowrotki, żyłki, przynęty, a nawet echosondy i łódki zdalnie sterowane do
wywożenia przynęty. Szaleństwo.

– Nie trzeba wydawać tysięcy, żeby złowić karpia. Jasne, jeżeli chcemy poświęcić się temu w stu procentach i w profesjonalny sposób odkrywać najtrudniejsze łowiska, to musimy zainwestować. Ale jeżeli chcemy złowić karpia podczas krótkiego wypadu nad wodę, to wystarczy solidna wędka za 100-200 złotych, do tego kołowrotek, żyłka, haczyk, ciężarek, przynęta i możemy cieszyć się z holu pięknego i walecznego karpia – tłumaczy Wojciech Warmuz.

Podstawowa zasada każdego karpiarza.


Każda złowiona ryba musi wrócić do wody. Nie ma innego wyjścia. Tylko osoba wypuszczająca złowione karpie może zostać nazwana karpiarzem. Szacunek do ryby przede wszystkim, ale mało kto wie, skąd wzięła się ta niepisana zasada w wędkarstwie karpiowym.

– Ikra karpia w naturalnych zbiornikach w Polsce nie ma szans na przetrwanie. Temperatura wody jest zbyt niska. Polski Związek Wędkarski zarybia wody karpiem, ale większość z tych ryb jest szybko wyłapana przez wędkarzy, którzy złowione ryby zabierają do domu. Tylko najsprytniejsze okazy są w stanie przekroczyć wagę 10 kilogramów. Dlatego tak ważne jest
wypuszczanie złowionych karpi. Jeżeli największe sztuki będą zabierane do domów, to ich liczba w polskich wodach z pewnością będzie dramatycznie spadać – przestrzega właściciel firmy Warmuz Baits, produkującej karpiowe przynęty i akcesoria.

Wigilijny symbol – karp na naszych stołach.


W Polsce karp kojarzy się praktycznie tylko w jeden sposób. Symbol wigilijnej kolacji. Jak do tradycji podchodzą karpiarze? Mają rozdarte serca, czy spokojnie godzą się z tradycją?

– Nie chcę się wypowiadać za wszystkich, ale ja nie mam rozdartego serca. Karpie, które znajdują się na wigilijnym stole pochodzą ze specjalnych hodowli. Nikt nie odławia ich z naturalnych zbiorników. Chciałbym jednak, żeby wigilijne karpie nie były sprzedawane żywe. Widok ryb, które są wyciągane z małych wanienek i wkładane do foliowych toreb jest straszny. Z pewnością nie tylko dla karpiarza – zaznacza Wojciech Warmuz.

Styl życia i karp jako piękne trofeum.


Każdy karpiarz jest wędkarzem, ale nie każdy wędkarz jest karpiarzem. Nie wystarczy złowić karpia, wypuścić go, a później nazywać się karpiarzem. Karpiowanie to styl życia. Karpiarz potrafi siedzieć nad wodą bez ani jednego brania przez kilka dni i czekać na wymarzony i wyśniony okaz. Gigantyczny karp jest w stanie zrekompensować kilka dni oczekiwania. Dla
zwykłego wędkarza to nie do pomyślenia.

– Są ludzie, którzy uważają, że nasze hobby nie jest normalne, ale dla nas nie ma nic piękniejszego niż zdjęcie z gigantycznym karpiem. To nasze trofeum – kończy Wojciech Warmuz.

W naszej ofercie mamy wspaniałe trofeum – statuetkę w kształcie karpia, wykonaną z najwyższą starannością i dbałością o detale. Wykonana z ciężkiego odlewu, dostępna w trzech rozmiarach. Zapraszamy również do sprawdzenia naszego kataloguSKLEPU ONLINE.

Artykuł zaczerpnięty z →
https://www.sport.pl/inne/56,64998,22820063,karpiowanie-styl-zycia-i-nieuleczalna-chorobaoni-dla-karpia.html

Udostępnij:

Share on facebook
Facebook
Share on twitter
Twitter
Share on linkedin
LinkedIn